603. Saint No More
(AleBrowar) 6%
604. Świąteczny Śliwkowy
Stout (Browar Roch) 5%
605. Choco Boss
(Doctor Brew) 6,2%
Zgodnie z zapowiedzią, na stół trafiły wreszcie pozostałe
piwka okołoświąteczne, które takim czy innym trafem znalazły się w naszej
piwniczce. No i całe szczęście – zdążyliśmy przed końcem roku, nie będzie
zaległości. Zaszła pewna zmiana w stosunku do zawartości zdjęcia z poprzedniego
wpisu. Zniknęło pewne domowe piwko, które wysuszone zostanie jakoś tak bardziej
prywatnie, jak na domowe piwko przystało, bez rozgłosu. Jego miejsce zajął
Świąteczny Śliwkowy Stout z Browaru Roch, na który natknąłem się podczas
przedświątecznych peregrynacji po sklepach różnej maści. A poza tym, Saint No
More, świąteczny kokosowy porter z AleBrowaru i Choco Boss z Doctor Brew,
również uwarzone z okazji Świąt, zimy i końca roku. Albo jakoś tak.
Jak łatwo odgadnąć czytając etykietę, Saint No More uwarzono
z dodatkiem kokosa. Świąteczny Śliwkowy Stout na kontretykiecie (będącej jedyną
etykietą) przyznaje się tylko do dodatku w postaci płatków jęczmiennych. Z
kolei Choco Boss zawiera dodatek kakao, curacao i skórki słodkiej pomarańczy.
Wszystkie trzy nieprzejrzyście czarne, lub brązowo-czarne.
Piana najjaśniejsza, a jednocześnie najmniej imponująca na Choco Boss.
Pozostałe dwa piwa spieniły się poprawnie, ciemnobeżowo i trwale. Mimo usilnych
starań i ostrożnego obchodzenia się, w Choco Boss pływa całe stado nieprzyjemnie
wyglądających farfocli. Takie „statki”, jak w bidonie dwulatka podczas
zapijania obiadu.
Saint No More
Kokosowy Porter (16 Blg, IBU 40, niepasteryzowane i niefiltrowane, warzone
w Browarze Gościszewo) – w aromacie czekolada, kawa, ananas, odrobina palonego
słodu, suszony banan. Dość trudno doszukać się klasycznego aromatu kokosa –
pojawia się, owszem, ale dość blado nieśmiało. Piwo pachnie właściwie jak
klasyczny porter.
Smak jest pełny i przyjemny, a w nim sporo karmelu,
lukrecji, palonego słodu, kawy, gorzkiej czekolady. Jest wreszcie kokos, i to w
bardzo przyjemnej postaci. Goryczka ma charakter kawowo-czekoladowy, jest
dobrze wyważona i zna swoje miejsce. Bardzo przyjemne piwo, i to chyba głównie
za sprawą tych kokosowych nutek, które pojawiają się w nim bardzo nieśmiało,
niejako niechcący, nie pchają się na pierwszy plan, a tylko delikatnie
wypełniają wolne przestrzenie smakowe. Bardzo sprytnie pomyślane, pięknie
wykonane. Aż szklanka sama do ust wędruje.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO
Świąteczny Śliwkowy
Stout (15,7 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie suszona
śliwka, wędzony słód, kompot z suszu owocowego, odrobina coli, siano. Z czasem
pachnie coraz bardziej stajnią, skórzanym siodłem, uprzężą i całą resztą
rumaka. I żeby wszystko było jasne – jest to bardzo przyjemny, ciepły aromat.
Rumak i cała reszta uprzęży i obejścia jest czysta i zadbana. Gdzieś niedaleko
ktoś niedawno wygasił wędzarnię.
Smak jest tylko odrobinę mniej pełny niż w Saint No More,
ale wypełniony jest doskonałą treścią – wędzonka, suszona śliwka, susz owocowy,
kakao, czekolada, kawa z mlekiem, słonecznik prażony. W odpowiednim momencie
pojawia się delikatna goryczka, coś jak skórki świeżych węgierek. Wszystko
cudownie wręcz poukładane i wyważone. Coś pięknego. No, tak to ja mogę
świętować!
Kategoria: CUD, MIÓD,
MALINA
Choco Boss (16
Blg, IBU 45, niepasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Bartek) – aromat
rozczarowuje od pierwszego niucha. Nie ma tutaj nic, co uzasadniałoby
którykolwiek z członów nazwy – ani to choco, a już na pewno nie boss. Pachnie
sztucznie, mętnie, niewyraźnie. Doszukać się można nieco akcentów pomarańczy,
ale głównie w postaci sztucznego aromatu pomarańczowego, jak w cukierkach
skittles, jest odrobina palonego słodu, na upartego jest echo czekolady, ale
akurat ta nutka bardziej przypomina znane z dawnych dziejów wyroby czekoladopodobne
niż dobrej jakości czekoladę. Po chwili pojawia się marcepan i amaretto. Wszystko
to jednak ciągle występuje na jakimś słabym, niemiłym, plastikowym tle. Przedziwny,
mało atrakcyjny, niezbyt zachęcający aromat, jak by się nie wwąchiwać, jak by
się nie starać.
Smak jest wodnisty, słodki, lurowaty. Wysycenie prawie
żadne, więc smak piwa niebezpiecznie dryfuje w stronę jakiejś słabej jakości
coli o lekko piernikowym smaku. Jakieś akcenty podgniłych jabłek, na które
wylała się kawa rozpuszczalna. I nieprzyjemna, tania gorycz, cholera wie skąd. Totalnie
niepoukładane, słabe piwo. Choć użycie słowa piwo jest tu mocno przesadzone.
Kategoria: DO ZLEWU
Nie ma potrzeby jakoś specjalnie układać ranking – wszystko jest
oczywiste na pierwszy rzut oka. Cieszy dobra forma Rocha. Kilka razy już sobie
przez gardło przelewaliśmy piwa z tego lokalnego, jak by nie było, browaru. I
nie zawsze pialiśmy z zachwytu. Tym razem jednak trafiony-zatopiony. Piwko
warte grzechu. Stanowczo warte. Grzechu ciężkiego wręcz. Świetny kokosowiec z AleBrowar.
Tym bardziej, że ponoć nie tak łatwo uwarzyć cokolwiek sensownego używając do tego
kokosa. Tak mówią ci, co wiedzą, co próbowali. Wierzymy im na słowo i tym
bardziej chwalimy wysuszony dziś kokosowy porter. Doctor Brew? Nie tym razem.
Tym razem przemilczmy.
Dla formalności, dzisiejszy ranking:
1. Świąteczny Śliwkowy Stout z Browaru Roch
2. Saint No More kokosowy porter z AleBrowar
3. Choco Boss z Doctor Brew
Wszystkim życzymy piwnych miódów-cudów-malin w Nowym Roku. Do siego!
Dwa z trzech dzisiejszych piw kupione w Po Robocie, ul. Westerplatte 9, Świdnica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz