600. Jurajskie
Świąteczne (Browar na Jurze) 5,6%
601. Miedzianka
Świąteczne (Browar Miedzianka) 5,5%
602. Kormoran
Świąteczne (Browar Kormoran) 6,1%
Na początek wyjaśnienie – na zdjęciu jest sześć butelek, a
na stole znalazły się tylko trzy. Te sześć to był pierwotny plan, który
najpewniej skończyłby się uwaleniem okołoświątecznym i bólem głowy na drugi dzień, więc
plan uległ dobrej zmianie już po wykonaniu zdjęć, na ćwierć sekundy przed
uruchomieniem otwieracza do butelek. Postanowiliśmy jednak ograniczyć się tylko
i wyłącznie do typowo świątecznych piw – ciemnych z przyprawami – a pozostałe piwowarskie
wynalazki uwarzone przy okazji Świąt odstawić na później. I dobrze się stało,
bo do odłożonej trójki dołączyło jeszcze jedno i wkrótce usiądziemy do zestawu „Święta
niejedno mają imię”. Troska o skutki dnia poprzedniego była tym bardziej uzasadniona,
że opisywany wieczór miał miejsce jeszcze przed Świętami, a w tym okresie każdy
skrawek trzeźwej świadomości niezbędny jest do bezbolesnego wykonania
wszystkich przygotowań – przecież nie można narazić palców ręki trzymającej
żywego karpia na uderzenie młotkiem podczas uśmiercania trzymanego. Wszak
tradycji stać się musi zadość i basta!
Tymczasem na stole trzy piwka, po których obiecujemy sobie
nieco. Co prawda, Jurajskie Świąteczne już występowało u nas na stole rok temu
i wielkiego wrażenia nie zrobiło, ale mamy tu obok niego przecież piwa z
Kormorana i Miedzianki, więc nie może być źle. A kto wie, może i w Browarze na
Jurze ulepszyli nieco ubiegłoroczną recepturę? Sprawdźmy czem prędzej, jak
śpiewają po kościołach słuchu nie mający.
Wszystkie trzy piwa są czarne, nieprzejrzyste. Piana najsłabsza
pojawiła się na Miedziance, praktycznie po chwili zredukowała się do zera.
Najlepiej wyglądało to na Kormoranie – beżowa, obfita i trwała piana, utrzymała
się przez większość wieczoru. Jurajskie też dało radę w tej kategorii.
Miedzianka Świąteczne
(13,4 Blg) – w aromacie pomarańcze, goździki, rodzynki, cynamon, wanilia, pod spodem
przez chwilę czaił się jakiś zgniłek, ale dość szybko się ulotnił,
pozostawiając aromaty czekolady, piernika i lekko palonego słodu. Poza
wszystkimi innymi, wymienionymi na początku aromatami. Przyjemny, zachęcający
aromat. Dość przewidywalny, jak na świąteczne piwo, ale to wcale nie musi być
zarzut. Po paru chwilach, po lekkim ogrzaniu pojawia się akcent coli i ananasa.
Smak… rozczarowuje. Zdecydowanie brakuje mu ciała, a do tego
jest cierpkie, kwaskowate. Sprawia wrażenie niedosłodzonego kompotu z suszu
owocowego. Jest tu suszona śliwka, suszone jabłko, gałka muszkatołowa, ziele
angielskie, imbir, pieprz. Kwaskowatość zaczyna dokuczać, przeszkadzać już po
drugim łyku. Szkoda, bo aromat obiecywał. Pijemy je jeszcze raz, już po
zachwytach nad pozostałą dwójką – i dalej jest niefajnie. Piwo nie jest bardzo
złe, akurat trafiło na mocną konkurencję, ale coś w nim jest nie tak – za mało
ciała, za dużo wody, no i na koniec, w finiszu kwaśne winogrona i jakiś bardzo
niefajny ziołowy akcent goryczkowy.
Kategoria: JAKOŚ JE
ZMĘCZĘ
Jurajskie Świąteczne
(16,5 Blg, uwarzone z dodatkiem chili, kakao i miodu gryczanego) – w aromacie absolutna
kakaowa słodycz - ciasto typu „murzynek”, polewa czekoladowa na cieście,
wafelki kakaowe, kogel-mogel z kakao, tłusty, oleisty makowiec, odrobina chili.
Przepyszny aromat, obiecujący wiele po smaku.
Smak jest przyjemnie pełny, słodki, kakaowo-czekoladowy.
Słodycz ta jednak natychmiast skontrowana jest korzennością, po czym pojawia
się bardzo wyrazista pikantność chilli. Ta jednak nie dominuje i nie zalega,
tylko pojawia się na moment, by zgasić zbytnią słodycz i wygasa. Są tu też
akcenty orzechów włoskich, jest kogel-mogel. Po paru chwilach wychodzi też
słód, zbożowość. Bardzo fajne piwko, rewelacja w tej świątecznej koncepcji. No
i zdecydowanie tak – na Jurze pokombinowali coś z recepturą w stosunku do
ubiegłorocznego piwa. I dobrze, że pokombinowali.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO (na granicy miódu-cudu i maliny, jak twierdzi najlepsza ze
znanych mi piwoszek, siedząca tuż obok)
Kormoran Świąteczne
(16,5 Blg) – w porównaniu do dzisiejszych konkurentów, pachnie bardzo
wytrawnie. Jest tam sporo pieczonych jabłek z cynamonem, pojawiają się
przyprawy korzenne, imbir, ziele angielskie. Aromat intrygujący, zdecydowanie
nie tak „ciepluchowaty”, jak u poprzedników.
Smak… Tutaj znajdujemy rozbieżności w ocenie. Moim zdaniem,
jest rewelacyjnie. Jest to smak tradycyjnego, delikatnie słodkiego piernika,
polanego delikatną warstwą białego lukru. Jest korzennie, jest akcent coli,
jest akcent suszonej żurawiny, jest kumkwatowa słodyczo-goryczka, jest fajnie.
Współdegustatorka jest mniej entuzjastyczna wobec tego, co atakuje jej
podniebienie. Nie będę się przecież kłócił. Komputer, na którym spisywane są te
wrażenia, stoi ekranem do mnie, więc to ja rozdaję tu karty. Po jakiejś chwili,
gdy piwo zdążyło podskoczyć o ten celsjusz lub dwa, pojawiają się delikatne
akcenty ogórków konserwowych, ale i one – o dziwo – świetnie współgrają z całą
resztą.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO
No i poległa taką sympatią przez nas darzona Miedzianka! O
ile moglibyśmy się kłócić o to, które piwo dzisiaj wygrywa, i pewno będziemy
(piszę to zanim ustaliliśmy dzisiejszy ranking), o tyle wiadomo na pewno – nie
będziemy kłócić się o miejsce Miedzianki. A szkoda, bo to browar, który nie
zawodzi, do którego mamy spory sentyment. Zresztą, kto był w Rudawach
Janowickich i odwiedził Miedziankę, z pewnością ma podobny do nich stosunek.
Przepiękne góry, klimat nie do podrobienia. I takie jakieś gorące prądy,
pozytywna energia bijąca z ludzi w Miedziance. Byłem tam kilka razy, nigdy się
nie zawiodłem. Tym bardziej szkoda, że dzisiaj nie poszło. A co do pierwszego i
drugiego miejsca, - korzystając z tego, że nikt nie widzi co tu piszę –
przyznam się, że i ja mam z tym kłopot. Choć w realu, poza komputerem, będę się
spierał w zaparte. I Kormoran i Jura zaproponowały naprawdę świetne
świąteczniaki. Zupełnie inne w charakterze, stąd być może rozbieżność opinii,
ale obydwa rewelacyjne.
Posmakowali, pocmokali, pomlaskali, czas ustalić dzisiejszy
ranking. W tajemnicy powiem tylko, że najlepsza z żon w tzw. międzyczasie,
kiedy ja tu klepałem w klawisze, esemesowała do Jarka z Po Robocie, żeby jej
odłożył kilka butelek Jurajskiego Świątecznego. Niestety, nie ma, skończyło
się. Co i ja ze smutkiem odnotowuję, bo… dzisiejszy ranking jest jednogłośny…
Ta-da!...
1. Jurajskie Świąteczne
2. Kormoran Świąteczne
3. Miedzianka Świąteczne
I konflikt w rodzinie zażegnany. Jeszcze tylko o 500+ musimy
się postarać. Przynajmniej na piwo będzie.
Aha, z tym karpiem tam na początku to tylko taki niewybredny
żart – nie kupujemy żywego karpia, nie znęcamy się nad żywymi stworzeniami. A w
tym roku to nawet karpia w ogóle nie było u nas na stole wigilijnym. Karpia,
kupionego w prawdziwym sklepie rybnym, zjedliśmy kilka dni przed Świętami. I
nie będziemy się z tego tłumaczyć. Taka innowacja.
A ktoś zauważył, że w siódmą setkę wkroczyliśmy niniejszym?
Popijając świąteczne z kormorana pomyślałem, że zajrzę na "piwkowie" (w poszukiwaniu recenzji fruit wheata z Cieszyna) a tu proszę... Podzielam ocenę, choć skojarzenie z degustacji mam tylko jedno: piernik swiąteczny. Dokładnie taki jak upiekliśmy z żoną w tym roku, nastawiony kilka tygodni przed świętami. Dodatkowo pomieszaliśmy słoiki z konfiturami i zamiast powidłami śliwkowymi przełożyliśmy go miksem śliwki i porzeczki. I taka kwaskowata nuta też w tym piwku z kormorana się znajduje :)
OdpowiedzUsuńFruit Wheat z Cieszyna czeka na nas w zaprzyjaźnionym sklepie, pewno zajrzymy mu pod kapsel niedługo.
UsuńA co do Kormorana, to fakt, piernikowo-konfiturowo tam było. Kwestia ubrania tego w słowa. Tak czy owak, jeszcze raz to samo poproszę :)