(04/08/2015)
188. Lwowskie 1715 (Browar Lwowski) 4,7%
189. Corona Extra (Cerveceria Modelo) 4,5%
189. Corona Extra (Cerveceria Modelo) 4,5%
190. Rohozec Dvanáctka (Rohozec) 5,3%
191. Astra Urtyp (Astra) 4,9%
192. Kilikia Elitar (Kilikia) 5,6%
193. Rudy Kot (Browar Czarny Kot) 7%
Przyszły upały, znowu przyszły upały. I nic na nie da się
poradzić. Trzeba je przeżyć, lecz czasem trzeba sobie w tym pomóc. A najlepiej
pomaga zimne piwo. I to zdecydowanie musi być lager. Z którego kraju ten lager?
Postanowiliśmy sprawdzić które piwo najlepiej ugasi nam pragnienie wywołane
wysoką temperaturą na dworze. W szranki stanęły piwa z Ukrainy, Meksyku, Czech,
Niemiec, Armenii i Polski. Tak międzynarodowo to chyba u nas jeszcze nie było.
Test piany zdecydowanie wygrywa czeski Rohozec – piana jest
gęsta i trwała. A przede wszystkim, naturalna. Nieźle zachowało się również
Astra. Natomiast Corona i Rudy Kot pokryły się czymś, co pianę przypomina, ale
na pierwszy rzut oka pochodzi z nasycenia napojów dwutlenkiem węgla w trakcie
butelkowania, nie z procesu fermentacji.
Lwowskie grzecznie pachnie słodem. Właściwie to nawet
bardziej zbożem niż słodem. Takim świeżo po żniwach. Odrobina niepokojących
akcentów woskowych, jakby pasta do podłogi. W smaku jest bardzo lekkie, wręcz
wodniste. Smak jest lekko cierpki, o dziwnych, sztucznych, wręcz mydlanych
akcentach. Podobnie jak w aromacie, wydaje się, że zbożowe akcenty są właśnie
takie – zbożowe, nie słodowe. Po dłuższej chwili pojawia się gorycz – nie
goryczka – nieprzyjemna, chemiczna gorycz. Jak z rozgryzionej witaminy C.
Bardzo niefajne piwo. Damy mu jeszcze jedną szansę za chwilę, ale jest duża
szansa, że trafi do zlewu.
Corona Extra – jej aromat zdominowany jest przez akcenty
starych, zleżałych i wysuszonych skarpetek. Męskich. Aromat ten jednak dość
szybko się ulatnia, a wtedy już piwo nie pachnie zupełnie niczym. Żeby poczuć
tam jakikolwiek akcent słodu, trzeba się nieźle nawąchać. Nie wiem czy to nie
tylko sugestia, ale po takim intensywnym poszukiwaniu nutek aromatycznych,
znajduję tam też kukurydzę. Ostatecznie, znajduje się w składzie, więc jest
szansa, że i jej zapach gdzieś tam powinien się znaleźć. Choć, kto wie, może w
drodze z Meksyku zdążyła wywietrzeć. Szukam ryżu, który też znalazł się wśród
składników tego piwa, ale jakoś nie mogę go znaleźć. Może w smaku. Sprawdźmy. Smak
jest zupełnie niejaki – ani tu słodu, ani kukurydzy, ani ryżu, ani tym bardziej
chmielu. Smakuje jak woda o smaku piwa, nie ma już ani śladu piany, a unoszące
się ciągle z dna szklanki bąbelki smakują jak te w wodzie gazowanej. Słabiej
niż słabo.
Rohozec Dvanáctka pachnie rześko słodem i delikatnym
chmielem. Do tego jakieś lekkie, delikatne owocowe akcenty, jakby jasny
winogrona, banany. Z czasem ta owocowa słodycz robi się coraz bardziej
przyjemna, zachęcająca. W smaku jest słód jęczmienny, sporo go, ale jakiś taki
nieczysty, ciężki. Po chwili, jak na zawołanie, pojawiają się akcenty chmielowe
– jest to przyjemna goryczka, bez której piwo byłoby zupełnie bez wyrazu i
mdłe.
Astra Urtyp w aromacie ma słód. Taka przyjemna słodycz
słodowa. Z lekkimi akcentami owocowymi (brzoskwinie?) Może gdzieś jakiś chmiel na
flankach, ale bardzo przyczajony. Po jakimś czasie pojawiają się też akcenty
prażone – coś jakby prażona dynia. I trochę ziół – tymianek? W smaku jest
słodowo, przyjemnie. Słodycz jest wyraźnie zbożowej proweniencji, tuż obok
delikatne akcenty owocowe. No i znowu, we właściwym momencie – ani za wcześnie,
ani za późno – pojawia się bardzo delikatny chmiel. Astra Urtyp mogłoby służyć
wielu innym lagerom jako wzorzec słodowo-chmielowej harmonii.
Kilikia Elitar pachnie przede wszystkim chmielowo.
Najbardziej wyrazisty chmiel w aromacie jak dotąd dzisiaj. Ten chmiel jednak
jest jakiś taki sztuczny, jakby syntetyczny. Jest tam też miodowo-owocowa
słodycz – raczej mdła i mało przyjemna. Smak zaskakująco przyjemny,
przynajmniej na początku – pełny, słodowy smak, satysfakcjonująca głębia. W
przypadku tego piwa jednak, albo niefortunnie dobrano rodzaj chmielu, albo
dodano go za mało. Piwo jest słodko mdłe, a gorycz, która pojawia się po jakimś
czasie jest bardzo nieprzyjemna, a także zbyt słaba, by skontrować tę słodycz.
Również jakoś nienajprzyjemniejszą, niezbyt naturalną.
Rudy Kot poza delikatnym chmielem i słodem, pachnie również
nieco sztucznym miodem. Po chwili pojawiają się mało przyjemne, ostre akcenty,
w tym alkoholowe. W smaku jest przede wszystkim sztuczna mdłość – bo słodyczą
tego nazwać się nie da. No i paskudna gorycz chmielu. I alkohol. Nie jest dobry
ten Kot.
U mnie wygrywa Astra, na drugim miejscu jest Rohozec,
trzeciego, czwartego, ani piątego miejsca nie ma. Na szóstym ex aequo występują
wszystkie pozostałe piwa. Co za kiepskie zestawienie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz