495. Franziskaner Weissbier
Dunkel (Spaten-Franziskaner-Brau) 5%
496. Salamander Wheat
Porter (Browar Stu Mostów) 4,8%
497. Hoegaarden Rosée
(inBev Belgium) 3%
498. Po Godzinach
Apple Wheat (Browar Fortuna) 5%
499. Ju-Rajska
Pomarańcza (Browar na Jurze) 4,7%
Zebrało się nam kilka piwek pszenicznych. Ale nie takich
zwykłych weizenów czy witbierów, ale takich… no takich różnych wynalazków
raczej mniej standardowych. Zebrało się ich kilka, specjalnej kategorii dla
żadnego nie ma, spróbujmy więc jedno obok drugiego i zobaczmy co można
wyczarować z pszenicy dorzucając do niej to i owo.
Najbardziej standardowym piwem, jakie mamy dzisiaj w zestawie
jest Franziskaner Weissenbier Dunkel.
Akurat tego jeszcze nie braliśmy na tapetę, czemu więc nie tym razem? Obok stoi
Salamander Wheat Porter z wrocławskiego
Browaru Stu Mostów. Porter z pszenicy? Podane na etykiecie parametry wskazują,
że nie powinno być źle. Co prawda, ani słowa na temat użytego chmielu, ale też
nigdzie ani słowa o Ameryce, zacieramy więc ręce z radości. Kolejna buteleczka
(dosłownie – tylko 250 ml) to Hoegaarden
Rosée, klasyczne belgijskie piwo pszeniczne z dodatkiem malin (6%). Zawiera
też cukier i substancję słodzącą, jak informuje etykieta. Cóż, klasyczne
Hoegaarden zwykle wymiata konkurencję, zobaczymy na ile poprawiło się dzięki
tym dodatkom. Obok stoi butelka kolejnego wcielenia serii Po Godzinach z
Browaru Amber, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, a mianowicie Apple Wheat, piwo uwarzone z dodatkiem
soku jabłkowego. Co ciekawe, o ile podstawowa oferta browaru stawia wszelkiej konkurencji
poprzeczkę bardzo wysoko, o tyle już mniej optymistycznie bywa w przypadku
serii Po Godzinach. Tymczasem to pszeniczno-jabłkowe, które dzisiaj stoi przed
nami, już się nam o podniebienie obiło parę razy – i naprawdę robi robotę. I to
w jakim stylu! Absolutnie najlepsze Po Godzinach, jakie się browarowi dotąd
przydarzyło. Mamy tylko nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze. Na koniec, Ju-Rajska Pomarańcza z Browaru na Jurze,
którą niemal kupiłem będąc kilka miesięcy temu na Jurze, ale jakimś cudem mi
umknęło. Co przypomina mi, że gdzieś w kolejce czeka wpis z piwkami właśnie
stamtąd przywiezionymi, ale ciągle nie ma czasu, ciągle nie ma czasu… Tak czy
inaczej, Ju-Rajska Pomarańcza informuje z etykiety, że jest piwem pszenicznym, oraz
że do jego produkcji użyto skórki świeżej pomarańczy, naturalnego miodu (3%)
oraz syropu malinowego (7,5%). A chmielono całość Marynką, Citrą i Amarillo.
Zaczynam drżeć z ekscytacji. Aha, etykieta Ju-Rajskiej Pomarańczy milczy na temat
zawartości ekstraktu.
Zobaczmy, nalejmy, spróbujmy. Piany niemal nie ma na
Ju-Rajskiej Pomarańczy, słabo jest również na Hoegaarden. Najlepsza, najbardziej obfita,
trwała i pozostawiająca lacing jest piana na Apple Wheat . Kolory –
najjaśniejsze jest Apple Wheat (klasyczny, słomkowy i mętny weizen ), Ju-Rajska
Pomarańcza ma odcień pomarańczowo-czerwony, Hoegaarden jest również czerwone,
ale raczej w stronę różu, Franziskaner ciemnobrązowe, a Salamander niemal
czarne, nieprzejrzyste. Wąchamy, pijemy, smakujemy.
Franziskaner Weissbier
Dunkel (11,8 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) pachnie jak klasyczny
weizen, czyli pszenica, banany, odrobina toffi, drożdże, cytrusy, goździki. W
smaku bardzo fajne pszeniczne piwo plus lekko palone, jednak delikatne akcenty.
Są tu banany, są drożdże, jest akcent palonego zboża, odrobina gorzkiej
czekolady. Wszystko bardzo ładnie poukładane, świetnie skomponowane. Chce się
jeszcze.
Salamander Wheat
Porter (13 Blg, IBU 20, niepasteryzowane, niefiltrowane) – bardzo wytrawny
aromat, a w nim kawa, gorzka czekolada, palone zboże, ananasy, kandyzowane
owoce egzotyczne. W smaku znowu fajnie – jest bardzo sympatyczna,
nieprzesadzona paloność, odrobina gorzkiej czekolady, kakao. Po chwili pojawia
się pewna kremowość. Bardzo to wszystko harmonijnie zgrane, bardzo sympatyczne.
Piwo, które zachowuje wszelkie proporcje, może stanowić wzorzec wyważenia
akcentów, które tak łatwo przeładować w którąś ze stron.
Hoegaarden Rosée (pasteryzowane,
niefiltrowane, z dodatkiem 6% malin) – w aromacie wyraźne maliny, ale też
czerwone porzeczki, truskawki, sok wiśniowy. Owoce zdominowały wszelkie
charakterystyczne dla pszenicznego piwa akcenty. Ciekawa historia. W smaku jest
bardzo ciekawie – lekka kwaskowość, a może nawet delikatna owocowa cierpkość,
przy mnóstwie owocowej słodyczy, gdzieś tylko w tle jakieś pszeniczne akcenty.
Raczej wysoko wysycone. W sumie niezłe, ale jakoś dziwnie przywodzi na myśl skojarzenia
z wodą z saturatora z sokiem malinowym – jeśli ktoś coś takiego jeszcze
pamięta. Fajnie skomponowane, jednak dość płaskie i mało wyraziste. Na koniec
pozostawia rosnącą cierpkość na podniebieniu przy zalegającej ciężkiej
słodyczy. Rozczarowanie pierwsze dzisiejszego wieczoru.
Po Godzinach Apple
Wheat (12,1 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, z dodatkiem tłoczonego soku
jabłkowego) – przepiękny aromat piwa pszenicznego – pełny, aż gęsty. Oprócz tradycyjnych
bananowo-drożdżowo-pszenicznych akcentów, świeżo zerwana bazylia, skoszony
trawnik, papierówki, delikatna kwiatowość. Coś pięknego! Smak pełny,
pszeniczny, bananowy, i tak dalej. Jednak wzbogacony o akcenty jabłkowe, takich
fajnych, nie za cierpkich, nie za słodkich jabłek. I to jabłko tutaj robi
robotę, cudownie wręcz wpasowuje się w profil smakowy pszenicy, dodaje mu
kolejnego wymiaru. Rozkosz na podniebieniu, jedno z lepszych piw, jakie
ostatnio trafiły mi w gardło.
Ju-Rajska Pomarańcza Piwo
Pszeniczne (pasteryzowane, niefiltrowane, z wieloma dodatkami, patrz wyżej)
– w aromacie wyraźne maliny, właściwie to landrynki malinowe, woda różana,
syntetycznie dosmaczane galaretki w cukrze, bardzo rozwodniony sok malinowy. Lubczyk.
Nie czuć w tym za bardzo piwa. Nie czuć też wspomnianego na etykiecie miodu. Nawet
jeśli wiem, że tam powinien być i nozdrza wytężam, żeby go znaleźć. Smak… O
Jezu, nie… Smakuje jakby ktoś opił się syropu malinowego, zwymiotował, a potem
poprawił tanimi perfumami. Coś absolutnie obrzydliwego, nawet się nie chce
dalej analizować. Boże drogi, że też za sprzedawanie czegoś takiego jako piwa
nie wsadzają do paki! Jeszcze jeden łyk, tak dla pewności… I wylewamy do zlewu.
Stanowczo!
Dzisiejszy ranking bardziej należy odczytywać w kategoriach
„po które piwo chętniej bym sięgnął ponownie” niż „to jest lepsze od tamtego”,
bo mamy do czynienia ze skrajnie różnymi stylami, których jedynym wspólnym
mianownikiem jest pszenica. Jednak jeśli już ustawiamy je w jakimś rankingu, to
najchętniej jeszcze raz sięgnę po…
1. Po Godzinach Apple Wheat
2. Salamander Wheat Porter
3. Franziskaner Weissbier Dunkel
4. Hoegaarden Rosée
5. Ju-Rajska Pomarańcza
Poprawka, jak będę sięgał po to ostatnie, niech mi ręka
uschnie, cholera…
Najlepsza z piwnych współtowarzyszek natomiast twierdzi, że…
zgadza się ze mną w całej rozciągłości. No, prawie. Jej zdaniem na drugim
miejscu jest Franziskaner, a Salamander jest trzecie. I niech jej będzie, tym
bardziej, że i ja zastanawiałem się któremu przyznać drugie, a któremu trzecie
miejsce
Witam,
OdpowiedzUsuńSalamander porter piłem lane i butelkowe i było ok. Franziskaner butelkowy dawał tak ostro metalem niczym raciborskie (pite 2 lata temu), może trzeba dać mu szansę. Jurajska pomarancza - w multitapie była lana i na spróbowanie parę łyków przekonało mnie by trzymać się od tego z daleka (widziałem kobiety, którym to piwo bardzo smakowało). Hoegarden jedt b. dobre s wersji podstawowej i jakoś unikam tych wzmacnianych owocami czy syropami. Po godzinach muszę spróbować (jakoś odstraszają mnie te dodatki).
pozdrawiam
artur996
Ja metalu we Franziskanerze nie wyczułem, ale być może mój osobisty próg tolerancji jest nieco wyżej. O Ju-Rajskiej Pomarańczy chyba nie chcę już wspominać. Co jest o tyle ciekawe, że parę innych piw z tego browaru naprawdę robiło robotę. Na przykład, nie tak dawno zalałem sobie podniebienie Jurajskim z Ostropestem. Tamtejsi piwowarzy wręcz wzorcowo poradzili sobie z amerykańskim chmieleniem, a przecież dla niejednego jest to poważny problem.
UsuńCo do Po Godzinach, to każdy chyba musi sam się przekonać jak mu pasuje. Czytałem różne opinie w sieci, głównie negatywne (przecież tam nie ma IBU!), a moim zdaniem jest to chyba najlepsze dotąd wcielenie serii Po Godzinach. Ale znowu, to już każdy sam musi ocenić.
Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuń