Grand Imperial Porter
(Browar Amber) 8%
465. Nafciarz
Dukielski (Dukla & Brokreacja) 6,3%
466. Apollo 19
(Browar Setka) 7,8%
Wpadły nam do koszyka ostatnio dwa dymione portery –
cieszący się bardzo dobrymi opiniami w internecie Nafciarz Dukielski, efekt
kooperacji browarów Dukla i Brokreacja, oraz Apollo 19 z Browaru Setka. I jedno
i drugie piwo w zasypie ma słody suszone nad dymem torfowym. Dukla i Brokreacja
postanowiły pojechać marketingowo i w nazwie użyć słowa „whisky”, podczas gdy
Setka skromnie mówi tylko o tym, że ich piwo jest „smoked”. I ładnie. Torfowe
dymienie ostatnio wydaje się dość popularne wśród piwowarów kraftowych – raz po
raz ktoś wypuszcza na rynek zadymione piwo. I niech im będzie – dym torfowy
dorzuca dodatkowe nutki aromatyczno-smakowe, pomaga stworzyć specyficzny
profil. A użyty w odpowiednich proporcjach potrafi dać pijącemu wiele radości.
Zobaczymy jak wyszło w tych dwóch przypadkach. Tym bardziej, że obydwa piwa
pojawiły się w sporych ilościach w Tesco, więc z dostępnością nie ma większego problemu.
Jakby nie dość było, że dwa wspomniane piwa to zupełnie
różne wariacje na temat porteru, i ortodoksyjni rewolucjoniści piwni już
marszczą czoło na takie zestawienie – jeśli któryś z nich to w ogóle czyta – na
trzeciego dorzuciliśmy tu butelkę znanego nam już wcześniej Grand Imperial
Porter z Browaru Amber, piwa nie dość, że nie dymionego, to warzonego w stylu
porteru bałtyckiego, czyli zgoła zupełnie innego gatunku. Powodów takiego mezaliansu
jest kilka. Po pierwsze, oczywiście, trzy butelki mocnego piwa to nie to samo,
co dwie. W łeb musi trzepnąć, nie ma mowy, żeby inaczej. Po drugie, porter
bałtycki wszak powstał jako nowy gatunek właśnie dlatego, że zabrakło w basenie
Morza Bałtyckiego regularnych dostaw mocnego stoutu/porteru z Anglii (wina
Napoleona, jakby co) i poszukiwano sposobów zapełnienia tej niszy rynkowej. Tak
więc, pomyśleliśmy sobie, że może porównamy porter bałtycki (fermentowany na
dole) z porterami górnej fermentacji i zobaczymy jak mu ta substytucja wyszła.
Poza tym, jeśli porter bałtycki jest w jakimś stopniu imitacją smakową porteru,
to zobaczmy czy porter z dymem jest wyraźnie lepszy, czy ten dym robi tam
robotę. Tak czy owak, na stole dziś dwa dymione portery górnej fermentacji i
jeden porter bałtycki. Koniec, kropka. Nalewamy.
Piana najbiedniej wygląda na Apollo 19 – składa się w dużej
mierze ze średnich pęcherzyków, które dość szybko pękają , przez co warstwa
piany kurczy się dosłownie w oczach. Parę chwil po nalaniu już jej prawie nie
ma. Grand Imperial i Nafciarz pokryły się naturalną, głównie drobnopęcherzykową
pianą, trwałą i apetyczną.
Grand Imperial Porter
(18,1 Blg, pasteryzowane) ma w aromacie przede wszystkim karmel, palony słód,
gorzka kawa, rodzynki, czekolada. W smaku pełny, ciężki, słodki. Przede
wszystkim karmelowy i słodowy. Z dominującą słodyczą dzielnie walczy goryczka –
i ta chmielowa i ta pochodząca z palonych słodów. Nie wiem czy to kwestia tej
konkretnej warki, ale Grand Imperial Porter z browaru Amber wspominałem jako
piwo bardziej złożone, lepiej zharmonizowane. A tu z dzisiejszej szklanki
wyziera dominująca, ciężka słodycz i dość prosta, jednowymiarowa goryczka. Nie
jest to piwo niesmaczne, bynajmniej, jednak jakoś rozczarowuje. A może to
kwestia idealizowania wspomnienia i wygórowanych oczekiwań.
Nafciarz Dukielski
Whisky Rye Double Brown Porter (16 Blg, IBU 60, niepasteryzowane,
niefiltrowane, warzone w Szczyrzyckim Browarze Cystersów „Gryf”) aromat ma
wyrazisty, wręcz agresywny. Są w nim bardzo wyraźne nuty torfu, dymu, bandaży
wyjałowionych, jodyny, przypalona izolacja w starej instalacji elektrycznej,
czekolada. Bardzo to przyjemne, złożone, rokuje dobrze. W smaku wyraźnie
bardziej wytrawne niż Grand Imperial, z akcentami torfowymi, nieco kwaskowymi,
gorzkiej czekolady, goryczki palonych słodów, ale też typowo ziołowej goryczki.
Dodatkowego wymiaru nadaje mu zastosowany słód żytni. Kawa i spalenizna, smoła
i asfalt. Gdzieś w tle nieoczywista słodycz lukrecji. Bardzo sympatyczna rzecz,
chętnie do niego wrócę.
Apollo 19 Smoked
Porter (19 Blg, IBU 40, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze
Wąsosz) – w aromacie dym, torf, dym z drewna wiśniowego, wędzonka, czekolada,
nieco chemiczna, cukierkowa słodycz. Po paru chwilach i podniesieniu się nieco
temperatury piwa, na pierwszy plan wychodzi doskonale mi znany słód jęczmienny
suszony nad dymem torfowym. W smaku jest bardzo przyjemne, zaskakująco
przyjemne, aksamitnie gładkie. Są tam przede wszystkim akcenty palonego słodu,
a więc i zbożowość i dymność, pewna goryczka. Nieco palonego karmelu, gorzkiej
czekolady. Nie jest źle, jest nawet przyjemnie, ale jakoś płasko, brakuje
trzeciego, czwartego i kolejnych wymiarów.
Witam, muszę w końcu dorwać tego nafciarza bo blogerzy się zachwycają, ba nawet piwkowie je poleca; piwo faktycznie musi być dobre. Porter z Setki mam ale jeszcze nie piłem, ale jestem dobrych myśli bo setka robi raczej dobre (bardzo) piwa (poza Viking pils czyli pils z dużym udziałem tego słodu torfowego, to była masakra - normalnie lizol, nie dałem rady wypić nawet połowy - ale traktuje to piwo jako eksperyment. Dla mnie nieudany, ale znam ludzi którzy byli tym "lizolem" zachwyceni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
artur996
Aromat dymu torfowego nie każdemu musi podejść. Podobnie jest w whisky. Inna rzecz, że w tej chwili w krafcie panuje moda na dym torfowy, więc każdemu wyznawcy tej religii smakuje. ;)
UsuńTego Vikinga właśnie dlatego nie wrzuciłem do koszyka, bo nie chciało mi się jakoś specjalnie ulegać trendom. Ale chyba z ciekawości, po Twoim komentarzu, skoczę, kupię i wychylę. Tak z ciekawości.
Degustacja z takim materiałem porównawczym faktycznie dość odważna :) Chyba na zasadzie pokazania skąd wychodzimy. Miło, że stanowimy bazę :)
OdpowiedzUsuńStanowicie, stanowicie. Trudno jest znaleźć na rynku lepszy porter od Waszego.
UsuńA co do odważnego zestawienia - jakoś nie spinamy się tutaj na wielką powagę specjalistów od piwa. Po prostu cieszymy się dobrym piwem, zżymamy na kiepskie, a jedynym sędzią jest podniebienie. :)