454. Bernardyńskie mocne,
pszeniczne, dymione, ciemne (Browar w Grodzisku Wlkp.) 6,3%
455. Aecht
Schlenkerla Rauchbier Weizen (Brauerei Heller Bamberg) 5,2%
Wpadło nam do piwnicy ciemne pszeniczne, dymione – słynne
Schlenkerla, piwo z niemieckiego browaru Heller w Bambergu. Browaru, który dla
wielu może być co najwyżej niedoścignionym wzorem, choć pewno mało kto w
polskim światku piwowarskim gotów jest do tego się przyznać. Co prawda, Marzen
z tego samego browaru, kupione w sklepie w Polsce, nieco odbiega od tego, które
dostać można na miejscu, w Niemczech – zawsze w takich wypadkach zastanawiam
się czy przypadkiem polscy handlowcy wiedzą w jakich warunkach piwo powinno być
przechowywane, transportowane, i czy przypadkiem nie dostajemy produktu
pośledniego tylko dlatego, że gdzieś skrzynka stała na słońcu, w wysokiej
temperaturze, albo może zdarzyło się jej przymarznąć, gdy przechowywana była w
zimie, tuż przy wyjściu ze sklepu. Wyjściu będącym tak naprawdę nieszczelnymi
drzwiczkami z pojedynczej blachy falistej. Albo podczas transportu pozostała na
pace przez jedną czy dwie mroźne noce. Możliwości jest mnóstwo. Tak czy owak,
Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen zestawione u nas zostało z Bernardyńskim
ciemnym, piwem z owianego legendą browaru w Grodzisku Wielkopolskim. Legenda
naprzeciw legendy, zacnie.
Powiedzieć przy okazji trzeba, że Browar w Grodzisku Wlkp.
okrutnie nam ostatnio podpadł. Już była o tym mowa, ale być może warto
przypomnieć przy okazji testowania kolejnego piwa z tego browaru. Kiedy
smakowaliśmy pierwsze warki Grodziskiego i Bernardyńskiego jasnego, pialiśmy z
zachwytu – piwo, jakich mało, doskonały profil, harmonia, jakość. Słowem,
cud-miód. Jednak smakowane niedawno odrzuciło nas w obrzydzeniu od szklanek, z
których straszyło nas coś obleśnego, co tylko z grubsza przypominało tamto,
dobre Grodziskie. Nie chce się wierzyć, że piwowarzy z Grodziska przyłożyli się
starannie do pierwszych warek, starannie dobrali najwyższej jakości składniki,
tylko po to, by zebrać dobre recenzje na wejściu, a potem dali już sobie na
luz. W dziedzinie sensoryki tak wiele można ludziom wmówić, że wielu osobom
wystarczy przeczytać dobre recenzje, by uwierzyć, że to, co mają w szklance
jest smaczne. No ale jeśli w tę wersję nie uwierzyć, to gdzie jest prawda?
Problemu chyba tutaj teraz nie rozstrzygniemy, więc nie ma
co sobie języka strzępić, klawiszy zużywać, ale na pewno nieprędko sięgniemy po
kolejne butelki Grodziskiego. I czytającym te słowa radzimy rozwagę. Tymczasem
otwieramy i nalewamy dzisiejsze dwa piwa.
Obydwa są barwy ciemnobrązowej, ale Schlenkerla jest o
odcień jaśniejsze. Piana na Bernardyńskim – legendarna, jak zwykle. Nalanie
piwa do szklanki to nie lada wyzwanie, jak w przypadku wszystkich piw z tego
browaru. Piana jest beżowa, drobnopęcherzykowa, niezwykle obfita. Podczas
opadania tworzy góry i doliny na swojej powierzchni. W sumie, wygląda to mało
apetycznie – ni to krem z eklerów, ni to piana na brudnej rzece. Na Schlenkerli
piana jest poprawnie obfita, redukuje się dość szybko, osadza na ściankach
szklanki – wszystko jak Pan Bóg przykazał.
Bernardyńskie mocne,
pszeniczne, dymione, ciemne (13,6 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane, refermentowane
w butelce) – w aromacie ma rodzynki, orzechy oraz smrodek mało czystej rzeczki
(Pełcznica na wysokości Starego Książa jest świetnym punktem odniesienia). Poza
tym, oczywisty aromat słodu. Guma arabska, skórka chleba. Dym owszem,
występuje, ale nie ma go zbyt wiele. Im bardziej piana opada, im bliżej jest
nozdrzom do aromatu piwa, tym robi się nieprzyjemniej, tym bardziej aromat
dryfuje w stronę jakiegoś ścieku, a w najlepszym razie wspomnianej już, mocno
zanieczyszczonej rzeczki. Plus coraz wyraźniejsza kwasowość, jakby przegniłe
jabłka. Coraz mniej chce się podnieść szklankę do ust.
W smaku jest stanowczo zbyt lekkie i wodniste, jak na poziom
ekstraktu, kwaśne, metaliczne. To przede wszystkim. A poza tym, akcenty
pieczonych jabłek, palonego słodu, ogólnej spalenizny, rodzynek, suszonej
śliwki, gruszki, dość fajnej goryczki. Właściwie to wszystko to, co po „a poza
tym”, jest fajne i sympatyczne. Po co tam wsadzono tę blachę i czemu tyle wody?
Nie jest to piwo nadające się wprost do zlewu, ale na pewno nieprędko pobiegnę
do sklepu po następną butelkę. Rozczarowanie. Nie jakieś tam straszliwe,
życiowe rozczarowanie, ale jednak.
Aecht Schlenkerla
Rauchbier Weizen (13,2 Blg, niefiltrowane, refermentowane w butelce) – w
aromacie na pierwszym planie wyraźna dymność, wędzonka. Taka, powiedziałbym,
krakowska podsuszana. Kiełbasa, znaczy. Banany, wyprawiona skóra, palona
pszenica, słód. Po chwili wychodzi niejaka kwaskowość. Zapowiada się nieźle,
ale po legendarnej Schlenkerli spodziewałbym się czegoś odrobinę więcej,
pełniejszego aromatu, większej harmonii. No i co tam robi ten coraz bardziej
rzucający się w nos, mało przyjemny akcent kwaśnio-gnilny? Są tacy w
dzisiejszym towarzystwie, którzy twierdzą, że to nutka dojrzałego, zdecydowanie
wyzwolonego z wszelkich szczelnych opakowań limburgera (taki ser). I co mi
pozostaje, jak tylko im wierzyć? W smaku i tu nie ma zbyt wiele ciała, jednak
zdecydowanie nie jest to piwo, które można nazwać wodnistym. Jest tu całe
mnóstwo przyjemnego, palonego słodu, pieczonych jabłek, dobrze wysmażonych,
domowych powideł śliwkowych. Jest tu ta krakowska podsuszana z aromatu. Jest
przyjemnie. Z zachwytu zapiać nie ma jak, ale na pewno kupię kolejną butelkę,
jeśli tylko gdzieś się natknę na Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen. Czy to
naprawdę musi mieć tak skomplikowaną nazwę?
Jeśli chodzi o ranking, przyznanie lauru zwycięzcy, to
„there’s no need for the jury to retire”, żeby zacytować klasyka*. Naradzać się
nie musimy. Nawet za bardzo zastanawiać się nie trzeba. Wygrywa Schlenkerla.
Potem długo, długo nie ma nic. Totalna pustka. I gdzieś daleko, tak z pół roku
świetlnego dalej, jest Bernardyńskie ciemne. I na nic nam się tu nie zda
patriotyzm, prawdziwopolskość i prawnie wymagana niechęć do sąsiadów zza Odry.
Niemiec bije nas, a my nawet nie wiemy, że to, co boli, to bicie po ryju.
Przynajmniej w tym zestawieniu.
__
* Pink Floyd, The Wall, Trial
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz