czwartek, 3 marca 2016

Ciemna zadymiona pszenica



454. Bernardyńskie mocne, pszeniczne, dymione, ciemne (Browar w Grodzisku Wlkp.) 6,3%
455. Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen (Brauerei Heller Bamberg) 5,2%

Wpadło nam do piwnicy ciemne pszeniczne, dymione – słynne Schlenkerla, piwo z niemieckiego browaru Heller w Bambergu. Browaru, który dla wielu może być co najwyżej niedoścignionym wzorem, choć pewno mało kto w polskim światku piwowarskim gotów jest do tego się przyznać. Co prawda, Marzen z tego samego browaru, kupione w sklepie w Polsce, nieco odbiega od tego, które dostać można na miejscu, w Niemczech – zawsze w takich wypadkach zastanawiam się czy przypadkiem polscy handlowcy wiedzą w jakich warunkach piwo powinno być przechowywane, transportowane, i czy przypadkiem nie dostajemy produktu pośledniego tylko dlatego, że gdzieś skrzynka stała na słońcu, w wysokiej temperaturze, albo może zdarzyło się jej przymarznąć, gdy przechowywana była w zimie, tuż przy wyjściu ze sklepu. Wyjściu będącym tak naprawdę nieszczelnymi drzwiczkami z pojedynczej blachy falistej. Albo podczas transportu pozostała na pace przez jedną czy dwie mroźne noce. Możliwości jest mnóstwo. Tak czy owak, Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen zestawione u nas zostało z Bernardyńskim ciemnym, piwem z owianego legendą browaru w Grodzisku Wielkopolskim. Legenda naprzeciw legendy, zacnie.

Powiedzieć przy okazji trzeba, że Browar w Grodzisku Wlkp. okrutnie nam ostatnio podpadł. Już była o tym mowa, ale być może warto przypomnieć przy okazji testowania kolejnego piwa z tego browaru. Kiedy smakowaliśmy pierwsze warki Grodziskiego i Bernardyńskiego jasnego, pialiśmy z zachwytu – piwo, jakich mało, doskonały profil, harmonia, jakość. Słowem, cud-miód. Jednak smakowane niedawno odrzuciło nas w obrzydzeniu od szklanek, z których straszyło nas coś obleśnego, co tylko z grubsza przypominało tamto, dobre Grodziskie. Nie chce się wierzyć, że piwowarzy z Grodziska przyłożyli się starannie do pierwszych warek, starannie dobrali najwyższej jakości składniki, tylko po to, by zebrać dobre recenzje na wejściu, a potem dali już sobie na luz. W dziedzinie sensoryki tak wiele można ludziom wmówić, że wielu osobom wystarczy przeczytać dobre recenzje, by uwierzyć, że to, co mają w szklance jest smaczne. No ale jeśli w tę wersję nie uwierzyć, to gdzie jest prawda?

Problemu chyba tutaj teraz nie rozstrzygniemy, więc nie ma co sobie języka strzępić, klawiszy zużywać, ale na pewno nieprędko sięgniemy po kolejne butelki Grodziskiego. I czytającym te słowa radzimy rozwagę. Tymczasem otwieramy i nalewamy dzisiejsze dwa piwa.

Obydwa są barwy ciemnobrązowej, ale Schlenkerla jest o odcień jaśniejsze. Piana na Bernardyńskim – legendarna, jak zwykle. Nalanie piwa do szklanki to nie lada wyzwanie, jak w przypadku wszystkich piw z tego browaru. Piana jest beżowa, drobnopęcherzykowa, niezwykle obfita. Podczas opadania tworzy góry i doliny na swojej powierzchni. W sumie, wygląda to mało apetycznie – ni to krem z eklerów, ni to piana na brudnej rzece. Na Schlenkerli piana jest poprawnie obfita, redukuje się dość szybko, osadza na ściankach szklanki – wszystko jak Pan Bóg przykazał.



Bernardyńskie mocne, pszeniczne, dymione, ciemne (13,6 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane, refermentowane w butelce) – w aromacie ma rodzynki, orzechy oraz smrodek mało czystej rzeczki (Pełcznica na wysokości Starego Książa jest świetnym punktem odniesienia). Poza tym, oczywisty aromat słodu. Guma arabska, skórka chleba. Dym owszem, występuje, ale nie ma go zbyt wiele. Im bardziej piana opada, im bliżej jest nozdrzom do aromatu piwa, tym robi się nieprzyjemniej, tym bardziej aromat dryfuje w stronę jakiegoś ścieku, a w najlepszym razie wspomnianej już, mocno zanieczyszczonej rzeczki. Plus coraz wyraźniejsza kwasowość, jakby przegniłe jabłka. Coraz mniej chce się podnieść szklankę do ust.
W smaku jest stanowczo zbyt lekkie i wodniste, jak na poziom ekstraktu, kwaśne, metaliczne. To przede wszystkim. A poza tym, akcenty pieczonych jabłek, palonego słodu, ogólnej spalenizny, rodzynek, suszonej śliwki, gruszki, dość fajnej goryczki. Właściwie to wszystko to, co po „a poza tym”, jest fajne i sympatyczne. Po co tam wsadzono tę blachę i czemu tyle wody? Nie jest to piwo nadające się wprost do zlewu, ale na pewno nieprędko pobiegnę do sklepu po następną butelkę. Rozczarowanie. Nie jakieś tam straszliwe, życiowe rozczarowanie, ale jednak.

Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen (13,2 Blg, niefiltrowane, refermentowane w butelce) – w aromacie na pierwszym planie wyraźna dymność, wędzonka. Taka, powiedziałbym, krakowska podsuszana. Kiełbasa, znaczy. Banany, wyprawiona skóra, palona pszenica, słód. Po chwili wychodzi niejaka kwaskowość. Zapowiada się nieźle, ale po legendarnej Schlenkerli spodziewałbym się czegoś odrobinę więcej, pełniejszego aromatu, większej harmonii. No i co tam robi ten coraz bardziej rzucający się w nos, mało przyjemny akcent kwaśnio-gnilny? Są tacy w dzisiejszym towarzystwie, którzy twierdzą, że to nutka dojrzałego, zdecydowanie wyzwolonego z wszelkich szczelnych opakowań limburgera (taki ser). I co mi pozostaje, jak tylko im wierzyć? W smaku i tu nie ma zbyt wiele ciała, jednak zdecydowanie nie jest to piwo, które można nazwać wodnistym. Jest tu całe mnóstwo przyjemnego, palonego słodu, pieczonych jabłek, dobrze wysmażonych, domowych powideł śliwkowych. Jest tu ta krakowska podsuszana z aromatu. Jest przyjemnie. Z zachwytu zapiać nie ma jak, ale na pewno kupię kolejną butelkę, jeśli tylko gdzieś się natknę na Aecht Schlenkerla Rauchbier Weizen. Czy to naprawdę musi mieć tak skomplikowaną nazwę?

Jeśli chodzi o ranking, przyznanie lauru zwycięzcy, to „there’s no need for the jury to retire”, żeby zacytować klasyka*. Naradzać się nie musimy. Nawet za bardzo zastanawiać się nie trzeba. Wygrywa Schlenkerla. Potem długo, długo nie ma nic. Totalna pustka. I gdzieś daleko, tak z pół roku świetlnego dalej, jest Bernardyńskie ciemne. I na nic nam się tu nie zda patriotyzm, prawdziwopolskość i prawnie wymagana niechęć do sąsiadów zza Odry. Niemiec bije nas, a my nawet nie wiemy, że to, co boli, to bicie po ryju. Przynajmniej w tym zestawieniu. 




__
* Pink Floyd, The Wall, Trial

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz